Nie
wiem jak dotarłam domu. Pamiętam tylko, że wsadziłam Leę do taksówki i
zapłaciłam kierowcy za kurs z nadwyżką. Następne co sobie przypominam to swój
obraz w lustrze, rano. Wyglądałam jak totalny wrak – potargane włosy, rozmyty
makijaż i pognieciona sukienka. Czułam, że alkohol ulatnia się z mojego ciała i
momentalnie zachciało mi się pić. Pobiegłam do kuchni i duszkiem opróżniłam
pełną butelkę wody. Jeszcze w życiu nie cieszyłam się tak ujrzawszy ten trunek.
Ubierając się w wygodne odzienie i zmywając z twarzy pozostałości po make-upie,
postanowiłam dowiedzieć się nieco więcej o ubiegłej nocy.
- Dzień dobry – zaśmiałam się usłyszawszy jęk bólu w słuchawce.
- Musisz być taką sadystką? Głowa mi pęka. – Lea zdecydowanie nie
była w nastroju do pogaduszek. Z resztą nie mogłam się jej dziwić – naprawdę
mocno poimprezowała.
- Muszę, bo jesteś moją jedyną nadzieją na poznanie prawdy o
ostatnich 12 godzinach.
- Nic nie pamiętasz? – wydawała się rozbawiona – A wypiłaś mniej niż
ja. Ktoś ma słabą głowę.
Prawda.
Miałam słabą głowę, ale tylko i wyłącznie przez Felixa. On przeważnie nie miał
ochoty na nocne wypady do „małych, dusznych pomieszczeń, wypełnionych zalewającymi
się w trupa, spoconymi, zdesperowanymi ludźmi”. Preferował raczej inne formy rozrywki–
kino, teatr czy spokojne knajpki, w których można było napić się wina i zjeść
trufle. Nie lubiłam tego, ale robiłam to w imię zgody w związku. Jak się z
resztą przekonałam – na daremno.
- Może i piję mniej, ale za to docieram do taksówki o własnych siłach
– odgryzłam się triumfując uśmiechem. Nastała głucha cisza, która trwała kilka
sekund.
- A jednak coś pamiętasz… W zasadzie nic się nie działo. Wiem, że
strasznie narzekałaś na tych facetów, których zaczepiłaś przed klubem. Gadałaś
o nich odkąd weszłyśmy, a skończyłaś dopiero jak wychodziłyśmy. Cały czas
spoglądałaś na drzwi, aby przypadkiem nie przegapić momentu ich pojawienia się
na horyzoncie. Ale się nie zjawili. No chyba, że ich nie zauważyłaś. Zwinęłyśmy
się po 2, ja oczywiście trafiłam do złego miejsca i musiałam dzwonić po Auriela,
ale jakoś o 4 byłam już w łóżku.
Całe
szczęście, że Lea wszystko dokładnie zapamiętała. Nie chciałabym po fakcie
dowiedzieć się o jakiejś ciąży, bądź chorobie wenerycznej. Swoją drogą, było to
bardzo dziwne, że miała tak świetną pamięć, a nogi uginały się pod nią przy
każdym możliwym ruchu.
- Kamień z serca. Nie przeszkadzam już. Odchorowuj sobie w spokoju.
Do zobaczenia na uczelni!
Czarnowłosa
rzuciła coś w stylu „No, no, pa” i wyłączyła się z ulgą. Ja też nie byłam w
najlepszej kondycji, mimo to zdołałam ugotować sobie zupę i zjeść ją w
cywilizowany sposób. Obejrzałam nawet transmisję z jakiegoś ważnego szczytu, w
którym brał udział prezydent Francji i wzięłam się za nadrabianie notatek. A
było ich naprawdę sporo. Począwszy od historycznych zagadnień, skończywszy na
stu stronach artykułów z New York Timesa. Nagle usłyszałam brzdęk mojego
dzwonka. Podbiegłam do szafki, na której leżała komórka i myśląc, że to Lea, nawet
nie sprawdziłam wyświetlacza.
- Możesz zaczekać z tymi wywodami, aż skończę czytać te durne
artykuły? – wypaliłam bezpardonowo.
- Mogę, ale wtedy nie dowiesz się arcyważnej rzeczy – usłyszałam
niski, męski głos. Serce mi zadrżało, bo bardzo przypominał ten, który należał
do Felixa. Zamilkłam na dłuższą chwilę.
- Przepraszam – przełknęłam ślinę z trudem – Z kim mam przyjemność
rozmawiać?
- Z Aurelem, głuptasku – roześmiał się donośnie, a ulżyło jak nigdy
dotąd. Przez chwilę naprawdę żyłam w przekonaniu, że moja eks miłość
zadzwoniła, by mnie o czymś powiadomić.
- Naprawdę potrafisz nastraszyć człowieka.
- Myślałaś, że to Durand? Biedaczka… Zawiodłem Cię? – znowu parsknął
śmiechem – Niestety to tylko ja – brzydki, okropny Auriel, który chce Ci
poradzić, abyś sprawdziła internetowy serwis, bo czeka tam na Ciebie niezła
niespodzianka.
- Dobra czy zła? – zapytałam zaciekawiona
- Przekonaj się sama – rzucił zawadiacko i zakończył połączenie, a ja
ruszyłam wprost do komputera.
Weszłam
w internetową platformę, na której zamieszczane były wiadomości od wykładowców.
Moim oczom ukazała się zaznaczona na czerwono notatka z tytułem oznajmiającym
iż jest to coś związanego z zaliczeniem przedmiotu. Autorem był nie kto inny,
jak Felix Durand.
„ Informuję iż warunkiem zaliczenia
przedmiotu jakim jest kultura mediów i telewizji, będzie przeprowadzenie
wywiadu z osobą spotkaną na wyznaczonym spotkaniu. Każdy student ma obowiązek
przekonać jednego z gości, do udzielenia mu wywiadu, który następnie
zautoryzuje. Gotowe rozmowy proszę przesyłać w formie elektronicznej do 10 września
b.r. na podany adres e-mailowy.
Spotkania będą odbywać się w następujących
miejscach/terminach (dla każdej grupy inny zestaw gości, dlatego proszę
przygotować się z dziedzin: polityka wewnętrzna państwa, sport regionalny,
marki modowe, inwestycje w energię):
Grupa 1. 30, rue du
Commandant-Guilbaud, 5 sierpnia b.r.
Grupa 2. rue du Faubourg Saint Honoré,
10 sierpnia b.r.
Grupa 3. 51 Avenue Montaigne, 4 sierpnia b.r.
Grupa 4. Nogent-sur-Seine, 17 sierpnia b.r.
Na wszystkich spotkaniach będę obecny,
osobiście nadzorując przebieg konwersacji oraz oceniając jak wskazuje nazwa
wykładów – kulturę. „
Felix
jak zwykle potrafił wymyślić coś nietuzinkowo trudnego. Nie mógł po prostu podać
tematu sprawozdania. Musiał udowodnić jak wielkim i poważnym jest profesorem.
Kiedyś opowiadał mi o egzaminie, na którym zabrał swoich studentów pod wieżę
Eiffla i kazał przeprowadzić wywiad tylko i wyłącznie z turystami. 70 osób nie
zdało tego testu, gdyż mało jaki zwiedzający potrafił na tyle elokwentnie
wypowiedzieć się po francusku/angielsku, by sklecić z tego jakiś ciekawy wątek.
Dlatego też, obawiałam się, że w tym szczególnym przypadku – kiedy to na liście
zdających, będzie miał swoją byłą, zrobi wszystko by te spotkania przeszły do
legendy. Grupa numer 1 miała dodatkową wadę – ja byłam jej członkiem.
Zerknęłam
w kalendarz i złapałam się za głowę – 5 sierpnia przypadał dokładnie w ten
poniedziałek. Do przygotowania się miałam zaledwie półtora doby. Potrafiłam uczyć się szybko, ale zapoznanie
się z tak obszernymi zagadnieniami w tak krótkim czasie, graniczyło z cudem.
Postanowiłam
więc wziąć to na chłopski rozum i przekalkulować co Durand mógłby mi podsunąć.
Polityka? Zbyt się tym interesuje, więc byłoby to zbyt łatwe. Sport? Kompletnie
nic nie wiem, ale nie zdołam przejrzeć i poznać wszystkich lokalnych
sportowców. Poza tym, on też nie przepadał za jakimikolwiek aktywnościami
fizycznymi, więc stawiałabym na arcytrudną energię. Tak, to musiało być to.
Spędziłam
długie godziny na wbijaniu do głowy wskaźników, statystyk i wszystkich
naukowych formułek. Gdy kładłam się spać w niedzielę, byłam z siebie magicznie
dumna. Udało mi się pokonać kolejną przeciwność.
Rano wzięłam szybki prysznic, upięłam nonszalancko włosy, nałożyłam
lekki makijaż, ubrałam garnitur w butelkowym odcieniu i z uśmiechem na ustach
oznajmiłam taksówkarzowi adres.
Jakie
było moje zdziwienie, gdy wysadził mnie tuż przed gmachem siedziby prezesury
klubu Paris Saint-Germain.
Idiotka – pomyślałam - wystarczyło
tylko „wygooglować” adres…
Jejuuuuu, już myślałam, że będzie coś więcej. Teraz jeszcze bardziej będę oczekiwać kolejnego rozdziału!
OdpowiedzUsuńTen oczywiście był krótki, ale bardzo ciekawy :) Współczuję kaca, haha.
Dlaczego wydaje mi się, że i tak jej grupa otrzyma dziedzinę "sport"? :D Hmm?
Weny, moja droga! Do następnego!
Pozdrawiam xx
{http://two-sides-of-destiny.blogspot.com/}
Ja niestety nie jestem mistrzynią w pisaniu długich, wyczerpujących rozdziałów, więc podejrzewam że każdy będzie się zamykał w 3/4 stronach 12 Timesa w WORDzie. Mogę Ci zdradzić, że jej grupa otrzyma grupę "sport", ale więcej nic nie powiem :)
UsuńWyszedł rozdział przejściowy, ale ja takie lubię, bo - wbrew pozorom - są potrzebne.
OdpowiedzUsuńPanny zabalowały i kac morderca je dopadł, a do tego Felix wymyślił kolejne wymyślne zaliczenie. Czasem się zastanawiam, co Mila w nim w ogóle widziała, ale nieważne. Zakładam, że to zadanie, tak czy siak, doprowadzi ją do Davida i wtedy historia na dobre się rozkręci :)
Skoro wena dopisuje, to powodzenia w pisaniu kolejnych rozdziałów!
Pewnie będzie dużo takich "przejściówek", bo nie chcę aby ta historia potoczyła się zbyt szybko - jestem zdania, że żadna miłość nie rodzi się ot tak, zwolenniczką "od pierwszego wejrzenia" też nie jestem i chcę aby trochę się pomęczyli zanim zrozumieją, że to prawdziwe uczucie. Co do Felixa - drań jakich mało, ale nawet on ma serducho, które - kto wie - może w końcu zacznie mu przemawiać do rozsądku.
UsuńNa początku pomyślałam sobie, no tak, wystarczyło wygoglować adres, czemu ona tego po prostu nie zrobiła, ale po chwili stwierdziłam, że jednak nie dziwię się Mili - sama bym na to nie wpadła.
OdpowiedzUsuńWidać, że grupka mężczyzn naprawdę zapadła dziewczynie w pamięć, skoro zdaniem Lei mówiła o nich przez cały wieczór i wyczekiwała, aż pojawią się w klubie. Cóż, w pewnym sensie podejrzewałam, że nie postawisz na takie rozwiązanie i nie pozwolisz na ich spotkanie w takich okolicznościach.
Z Felixa to naprawdę kawał gnojka. Widać jak bardzo lubi się wywyższać, pokazywać, kto tak naprawdę rządzi i kogo powinno się słuchać. Traktuje studentów jako grupę ludzi gorszych - naprawdę nie świadczy to o nim za dobrze. Chociaż Mili chyba mogła się spodziewać, że wymyśli niestandardowy sposób zaliczenia swojego przedmiotu. Muszę też przyznać, iż nieźle kombinowała, próbując dojść, czego będzie dotyczył jej wywiad. Szkoda, że tyle pracy pójdzie na marne i tak naprawdę zostanie zaskoczona. Mam jednak wrażenie, że osobą, z którą będzie przeprowadzała wywiad będzie David i być może pomoże jej on trochę z tym zaliczeniem.
Pozdrawiam :)
(Przepraszam, że tak krótko, ale jestem na wakacjach i mam ograniczony czas dostępu do komputera)
To by było za proste, gdyby ot tak spotkali się w klubie. Poza tym nie miałabym pomysłu na dalsze pociągnięcie tej historii. A tak to trochę namieszam.
UsuńPrawda - Felix jest niezłą świnią i rzeczywiście Mili mogła przewidzieć nietypowe zaliczenie. Ale tego nie zrobiła i dzięki Bogu, bo inaczej nie wydarzyłoby się to, co się wydarzyło.
Pozdrawiam serdecznie :)
Hej! :)
OdpowiedzUsuńNie wierzę, że wreszcie ktoś podjął się fanfiction akurat o TYM Brazylijczyku. Zbyt mało osób dostrzega urok tego piłkarza.
Przyciągnął mnie już sam prolog, jest naprawdę różny od innych - z jakimi się do tej pory spotkałam, więc brawo za oryginalność. Sympatyczna główna bohaterka, to chyba najważniejsze i fajna fabuła.
Pozostaje tylko życzyć jak najlepszego wykorzystania tej weny!
Pozdrawiam:)
Ja od lat jestem zdania, że nie docenia się obrońców! To taki typ piłkarzy, który robi wiele na boisku, ale zarazem nie zwraca na siebie uwagi. Luiz szczególnie zasługuje na uznanie, bo oprócz solidnej defensywy potrafi także strzelać piękne gole. No i uwielbiam jego sposób bycia. Nie potrafiłabym go nie lubić :)
UsuńDziękuję za tak wiele przyjemnych słów, również pozdrawiam :)
Zgadzam się. Uwielbiam Davida, a opowiadań o nim jest przeraźliwie mało :(. On jest cudowny i cieszę się, że ktoś postanowił napisać. :D
Usuńsuper rozdział:) kiedy następny?
OdpowiedzUsuńDziękuję pięknie :) Rozdział już dzisiaj
UsuńJest bardzo mało opowiadań o Davidzie, więc dziekuję Ci z całego serca, iż podjęłaś się wyróżnienia właśnie tego piłkarza! Rozdział bardzo wciągający! Będę pojawiała się tu częściej:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOch, nie ma za co dziękować - dla mnie to czysta przyjemność, bo Luiz to zdecydowanie mój ulubiony piłkarz (mimo, że (wstyd przyznać) stosunkowo niedawno dowiedziałam się o nim trochę więcej). Dziękuję bardzo za zostawienie miłych słów :) Również pozdrawiam!
UsuńAż się chce powiedzieć "co ona w nim widziała?", skoro Felix jest tak beznadziejnie okrutnym człowiekiem właściwie na każdej możliwej płaszczyźnie. Miłość rządzi się swoimi prawami niestety, nie ma na to żadnej rady. Jestem ciekawa co Mila wywojuje w PSG z wyuczonymi zagadnieniami na temat energii, przecież to musi się dać jakoś połączyć, prawda? :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
[simple-reaction]