Powrót
na uczelnię po miesiącu nieobecności spędzał mi sen z powiek. Przerwa letnia
dla mnie mogłaby trwać wieczność, a nie 3 tygodnie. Sama myśl o zajęciach z
Felixem była już torturą. Dlatego ubierając się w najbardziej ponurą dresową
sukienkę, jaką posiadałam w swojej niezwykle „wesołej” szafie, miałam na celu
nie zwracanie na siebie uwagi. Niestety – nie udało się. Głównie za sprawą
Auriela, który na widok mojej sylwetki snującej się po korytarzach zabytkowego
wydziału dziennikarstwa na Uniwersytecie Paryskim, nie omieszkał tego oznajmić
całej grupie zgromadzonych tam studentów.
- Mila! – krzyknął tak głośno, że zapewne nawet pani recepcjonistka
była w stanie w końcu zapamiętać, jak mam na imię. Gdy podszedł bliżej miałam
ochotę przywalić mu w twarz, ale powstrzymałam się przed atakiem ze względu na
swoją – już i tak nadszarpniętą – opinię publiczną.
- Głośniej – burknęłam i szturchnęłam go w ramię. Chłopak syknął i
zakrył miejsce kontuzji drugą ręką.
- Mocniej – jego oskarżycielski ton wprawił mnie w rozbawienie – Nie
powinno Ci być do śmiechu po tym co się stało.
- Ty już wiesz?
Byłam totalnie zaskoczona szybkością z jaką
rozchodziły się informacje dotyczące mojego życia.
- Lea ma długi język. Nawet jeśli chodzi o jej winę. – Auriel
przeczesał palcami swoją długą grzywkę. Był chudym, wysokim brunetem z
łobuzersko obciętymi włosami – krótkimi z tyłu, z długą grzywką raz po raz
opadającą na oczy. Poznaliśmy się przez Blanc i od razu przypadliśmy sobie do
gustu. On uwielbiał żartować – ja byłam idealnym obiektem doświadczalnym.
Obojgu pasował taki układ.
- I co na ten temat myślisz? – zapytałam spoglądając w jego stronę.
Nie ogolił się dzisiaj i przez to delikatny zarost sprawiał, że wyglądał męsko
– co zdecydowanie nie było w jego stylu. Jego twarz zawsze miała dziecięcy
wyraz. Walczył z tym od kiedy pamiętam, a wystarczyło trochę brody.
- Że jest zdzirą. Ale dalej przyjaciółką – poprawił dół granatowego
swetra i pstryknął mi w nos – Musisz z nią pogadać Mili, inaczej nigdy nie da
Ci spokoju. I ty też sobie nie dasz.
- A co jak nie chcę?
- To Cię do tego zmuszę – uśmiechnął się – Albo co gorsza –
zorganizuję zaaranżowane spotkanie i wtedy już nie będziesz miała wyjścia moja
słodka Czeszko – uwielbiał podkreślać moją narodowość. Byłam w stanie mu to wybaczyć
– w końcu był Francuzem.
Prychnęłam
tylko na jego groźbę i pociągnęłam go do auli, w której odbywały się nasze
jedyne zajęcia tego dnia. W dodatku z Felixem Durandem. Kiedy już wszyscy
zajęli odpowiednie miejsca, wszedł do środka niczym paw. Stanął przed stolikiem
służącym mu za biurko i spojrzał na swoich studentów. Wiedziałam, że mnie
szuka. Specjalnie zajęłam miejsce w przedostatnim rzędzie, by nie poradził
sobie z tym tak łatwo.
- Witam Was po urlopie – zaczął mało przekonywującym tonem. Skórę miał
ciemniejszą niż zwykle, zapewne wrócił z jakiś egzotycznych wakacji. Czy ze
swoją nową dziewczyną? Czy z Leą?
Opowiadał
historię jaka przydarzyła mu się podczas urlopu. Spotkał jakiegoś prezydenta
niezbyt przyjaznego kraju na marinie. Ten zaprosił go na swój jacht, bo podobno
słyszał o jego dorobku wiele dobrego. Nalał po lampce wina i poprosił, aby
napisał o nim kilka pochlebnych słów do czasopism politycznych, gdyż bardzo by
mu się przydała pozytywna opinia kogoś tak powszechnie szanowanego.
Cały Durand.
Zawsze o sobie i tylko w superlatywach. Nie powiedział niestety, czy przyjął
ofertę tego jakże cudownego przywódcy. I wcale nie zdziwiłabym się gdyby tak
było.
Na koniec dodał, że oczekuje naszych prac z utęsknieniem i że wszyscy
są wolni z wyjątkiem mnie. Na sali rozpoczęły się szepty. Niektórzy ukradkiem
spoglądali w moją stronę oczekując jakiejś nadzwyczajnej reakcji. Ale ja tylko,
spokojnym krokiem zeszłam po schodach i stanęłam dwa metry od swojego
„profesora”.
- Doszły mnie słuchy, że nie wypełniła Pani swojego zadania –
lodowaty, bezpłciowy ton miał mnie zdenerwować.
- Najwidoczniej ma Pan nierzetelne źródło. Zadanie wykonałam, praca
została już nawet dostarczona na konto e-mailowe.
Spojrzał
na mnie swoimi zielonymi oczami, a świat mi chwilę zniknął z horyzontu.
Starałam się być twarda, ale moje serce jeszcze trochę kulało po tym całym
zajściu. Szczególnie kiedy był tak blisko. Mogłabym go dotknąć, pocałować,
poczuć zapach lekko drażniących perfum. Ale nie był już mój.
- Kto był Pani rozmówcą? – zapytał wyraźnie zaciekawiony, kogo
zdołałam nakłonić do rozmowy przy takim niegustownym spóźnieniu. Myślał
zapewne, że już mnie uziemił, tymczasem ja szybowałam ponad chmurami.
- David Luiz.
Coś w
nim drgnęło – próbował zatuszować konsternację, ale nie dało się ukryć, że nie
podobało mu się to nazwisko. Widział jak z nim rozmawiałam przy stole. Widział,
że się śmialiśmy, ale nie słyszał dlaczego. Może dalej coś do mnie czuł?
- Nie dostrzegłem żebyście przeprowadzali wywiad – wyraźnie próbował
dowiedzieć się w jaki sposób wyciągnęłam od piłkarza informacje.
- Spotkaliśmy się następnego dnia. W poleceniu nie było zaznaczone,
że rozmowa musi odbywać się na wyznaczonej konferencji, ale tylko z osobą,
która się na niej pojawiła. Nie ma więc mowy o nagięciu przepisów.
Triumfowałam.
Po raz pierwszy go przechytrzyłam. A w nim się gotowało. Już nawet nie próbował
ukryć zazdrości – świadomość, że mogłam sobie kogoś znaleźć w tak krótkim
odstępie czasu przyprawiało go o niebezpieczną wściekłość. Był typowym psem
ogrodnika. Miałam pewność, że wcale nie byłam mu taka obojętna.
- Mam nadzieję, że się dobrze bawiłaś – rzucił udawanym, obojętnym
głosem i chowając piękny, zielonkawy szalik do skórzanej teczki, udał się w
kierunku wyjścia.
1:0 dla
Mili. Pałałam dumą. Jeszcze nigdy nie byłam taka dzielna – a już na pewno nie w
stosunku to Felixa. To on zawsze grał pierwsze skrzypce. Świecił w błyskach
fleszy, był autorytetem, służył poradą. Flirtował z kobietami, które zjadały go
wzrokiem. Ja tylko stanowiłam słodki dodatek do tego całego obrazka.
Potrzebował mnie na chwilę, by dopełnić całość ikony idealnego mężczyzny –
inteligentnego, bogatego, przystojnego, z młodą kobietą u boku. Robiłam za
ładną broszkę do jego nowego garnituru. Nic więcej. A mimo to nie podobała mu się myśl, że ktoś mógł mu tę
broszkę podebrać. Bał się, że nie będzie już priorytetem. Pytanie – czy w
każdym przypadku?
Wychodząc
z auli po mojej twarzy krążył uśmiech zwycięstwa. Nic nie było w stanie zepsuć
mi tego dnia sukcesu. Wyciągnęłam telefon z kapsy dresowej torebki i wykręciłam
znajomy numer.
- Któż to dzwoni – przyjemny głos roześmiał się w słuchawce.
- Oto ja, Twój naczelny dziennikarz.
Z Luizem znaliśmy się od miesiąca, a już zdążyliśmy spotkać się kilka
razy. Sprawował się wyśmienicie w roli zastępcy Lei. Nie patrzyłam na niego,
jak na potencjalnego kandydata. Na to było za świeżo – i dla mnie i dla niego.
Sara bardzo go zraniła odchodząc z dnia na dzień. Leczył uczucia poświęcając
się piłce. Ale i to nie było w stanie w pełni ukoić cierpień. Dlatego wzajemnie
sobie pomagaliśmy – ja narzekałam na Madeirę, on zrównywał Duranda z ziemią.
Wychodziliśmy razem do barów, dzięki czemu razem poznawaliśmy miasto. Czułam
się w jego towarzystwie swobodnie, a i on nie narzekał jakoś na mój awangardowy
sposób bycia. Każdy czerpał z tego korzyści.
- Opowiadaj, co tam ciekawego się wydarzyło, bo inaczej nie
dzwoniłabyś do mnie o tak wczesnej porze – rzeczywiście wydawał się nieco zaspany.
Zapomniałam, że zajęcia kończyły się o 9, a on nie należał do rannych ptaków.
- Rozmawiałam dzisiaj z Felixem. To znaczy, on mnie zaczepił.
David
wydał z siebie dźwięk zdumienia. Skąd wiedziałam, że tak zareaguje…
- I co?
- Chciał mnie uwalić, bo myślał, że nikogo nie złapałam na tym
spotkaniu. I dostał szału, jak dowiedział się że byliśmy razem na kolacji.
- No proszę, stary playboy jednak ma coś tam pośrodku klatki
piersiowej. Niech go teraz skręca.
- Wygrałam dzisiaj, David. I nawet nie wiesz jak mi z tym wspaniale.
- Domyślam się, mała. Domyślam się. Kończę, bo za jakieś 70 minut mam
trening, a leżę w łóżku. Dobrze, że mnie obudziłaś. Do zobaczenia wieczorem!
- Do zobaczenia sportowcu!
Uwielbiałam
go.
Jest wreszcie rozdział! Uwielbiam Davida i twój blog!
OdpowiedzUsuńTylko proszę pisz częściej! :*
Dziękuję bardzo za komplement.
UsuńCzęstotliwość i tak jest już dość w miarę, więc niestety muszę przyznać, że rozdziały na 100% nie będą pojawiały się szybciej.
Ja krótko, bo mało mam w sumie do napisania. Jak się cieszę, że Mila postawiła się Felixowi, wyglądała i brzmiała na pewną siebie, i utarła staremu piernikowi nosa. Rozumiem, że Auriel wierzy, że Lea i Mila mogą się dogadać, bo w końcu były najlepszymi przyjaciółkami, ale ja bym wolała, żeby tego nie robiły, bo nawet jeśli tak, to nic między nimi nie będzie tak jak dawniej. Zwłaszcza że Mila ma cudowne zastępstwo - Davida. U w i e l b i a m go. Naprawdę uwielbiam.
OdpowiedzUsuńAuriel nie rozumie powagi sytuacji. Dla niego to tylko kolejna babska sprzeczka. Mila jednak nie ma zamiaru godzić się z Leą i tak chyba pozostanie. David to najlepsze zastępstwo jakie mogło się jej trafić, więc po co go zmieniać? ;)
UsuńNo proszę, w jak szybkim tempie zaczęła rozwijać się relacja Mili i Davida. Pełni rolę Lei lepiej niż ona sama;)
OdpowiedzUsuńMój mały móżdżek niezbyt rozumie sens wtrącania się pomiędzy dwiema byłymi już przyjaciółkami, szczególnie wiedząc, w jaki sposób ta przyjaźń się skończyła. I to z dowiadując się z pierwszej ręki. Męskie rozumowanie różni się od kobiecego, może szczere pogadanie faktycznie by pomogło?
Wspaniale, że główna bohaterka postawiła się swojemu byłemu. Jej satysfakcja jest w pełni zrozumiała. Kolejny krok we właściwą stronę, on nie był dla niej. Ale żeby był zdolny do zazdrości, to zastanawiające...
Faceci rozumują zupełnie inaczej niż my, ale czasami ich rozwiązania są znacznie trafniejsze. Może rzeczywiście, gdyby Mila zdecydowała się na rozmowę wszystko rozeszło by się po kościach. Niestety nie ma tego w planach.
UsuńCo do postawienia się byłemu - jeszcze kilka razy będzie do niego wracać, bo jej charakter balansuje na granicy trzeźwego myślenia, a pogoni za miłością. Sama nie wie czego chce i jeszcze trochę tak będzie.
Nie ogarniam trochę tego Felixa. Niby taki obojętny jest wobec niej, ale jak już przyjdzie co do czego, to coś mu nie pasuje. Faceci... A oni mówią, ze kobiety trudno zrozumieć, ech.
OdpowiedzUsuńJeeej! Raduje się na wieść, że ma taki dobry kontakt z Davidem :) Widać, że się dogadują, to dobrze :)
Pozdrawiam xx
Felix to typowy dzieciak - nie interesuje się starą zabawką dopóki ktoś nie zacznie się nią bawić :)
UsuńMila i David zaczną się coraz lepiej dogadywać, uwierz mi!
Również pozdrawiam :)
Auriel nieco naiwnie wierzy w możliwość pogodzenia się dziewczyn, ale jak to facet nie rozumie, że koło pewnych "sprzeczek" nie da się tak po prostu przejść obojętnie a potem wrócić do porządku dziennego. Lea zrobiła coś, co naprawdę zraniło Milę i nie da się tego odkręcić. Tu nie chodzi o włożenie identycznej sukienki, ale o wbicie noża w plecy, bo do tego można porównać zachowanie Francuzki. No, ale mężczyźni rozumują nieco inaczej, trzeba im wybaczyć, może więc i Auriel z czasem zrozumie powagę sytuacji.
OdpowiedzUsuńCo do Felixa to nie mogę się powstrzymać przed powiedzeniem "dobrze mu tak, zasłużył". Wzywając Milę do siebie miał zapewne nadzieję, że uda mu się zrównać ją z ziemią i przy okazji poniżyć na oczach kolegów, jako iż samo oficjalne wezwanie jej stało się niezłym widowiskiem i tematem do plotek. Nie docenił jednak Mili, myśląc, że będzie siedziała cicho i pozwalała z siebie drwić. Chciałabym zobaczyć jego minę, kiedy dowiedział się, iż dziewczyna jednak wykonała zadanie i nie będzie miał jak jej uwalić. Jestem z niej dumna, bo potrafiła mu się postawić oraz odeprzeć wszystkie lecące w jej stronę ciosy. Tak trzymać, Mila!
Cieszę się także z nici porozumienia, jaka wytworzyła się między nią a piłkarzem. Mila widzi w nim dobrego przyjaciela, z którym może porozmawiać o wszystkim, ale ciekawa jestem, jakie zdanie ma na ten temat David. Mam nadzieję, że wkrótce czegoś się dowiemy.
Buziaki :*
Dla Auriela wszystko jest proste - była kłótnia, musi być zgoda. Niestety w praktyce rzadko kiedy tak bywa.
UsuńMila pierwszy raz postawiła się Felixowi, ale niestety nie zapoczątkuje to jakiś spektakularnych zmian w jej uczuciach co do niego.
Co do Davida - on myśli podobnie do Mili, co z tego wyniknie - przekonasz się niebawem :*
Znalazłeś się na katalogu blogów z opowiadaniami, refleksjami oraz pamiętnikami. Chciałabym pokazać innym blogi warte uwagi, dlatego też między innymi założyłam tego bloga, aby zaprezentować wyjątkowość każdego bloga. Wierzę, że każdy ma w sobie to coś. Serdecznie zapraszam!
OdpowiedzUsuńhttp://uporzadkowane.blogspot.com/
Witam : )
OdpowiedzUsuńOd niedawna czytam twojego bloga. Bardzo mi się podoba twój styl pisania : ) 'Zadbany' blog, jeden z moich ulubionych : )
Ja ostatnio dołączyłam do grona pisarek, gdybyś znalazła czas, proszę zerknij na mój blog, może cię zainteresuje : )
Czekam na kolejny rozdział, pozdrawiam : )
Dziękuję za cudowne komplementy :)
UsuńOna uwielbiała jego. Ja uwielbiam ten rozdział i jego autorkę! Poszło mi to nadrabianie błyskawicznie, tak, że nawet nie miałam czasu, żeby się tym opowiadaniem delektować. Strasznie podoba mi się ich relacja, strasznie podoba mi się, że Mila w końcu dowaliła Felixowi i znowu się uśmiecham :D niesamowita sprawa. Czekam na następne rozdziały i już wiem, że będę stałym bywalcem na Twoim blogu. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe tego spamu komentarzami, jeśli masz, wybacz :3
OdpowiedzUsuńWszystko zaczyna się układać, wszystko powoli wraca do normalności, a Mila ma przyjaciela, takiego, który jej nie zdradzi.
Pozdrawiam
[simple-reaction]
Przeczytałam wszystkie Twoje komentarze ze szczerym uśmiechem na ustach. Strasznie miło czyta się tyle pochwał dotyczących własnej twórczości. Dziękuję Ci bardzo, że miałaś ochotę na skomentowanie każdego rozdziały z osobna. Aż się zaczerwieniłam :)
UsuńCo do samej treści - mam nadzieję, że jeszcze kilka razy Cię zaskoczę.
Dziękuję pięknie i przesyłam wirtualne uściski