10 września 2014

8: Champ de Mars

Kiedy kładłam się spać, po szóstym dniu od pocałunku, dalej nie potrafiłam rozgryźć, co tak naprawdę dla mnie znaczył. Zawinęłam się w koc i tępo spoglądałam w pęknięcia na białym suficie. Nie wiedziałam, czy to co czuję do Davida było na tyle mocne, abym mogła w pełni poświęcić się temu związkowi i zostawić w tyle Felixa. Bo coś do niego czułam na pewno. Gdy pojawiał się blisko, piekła mnie skóra, a oddechy nie były już taką monotonną czynnością. Ale czy można to było nazwać zakochaniem? Przez tę całą sytuację cierpiałam na bezsenność. Mało jadłam, nie odzywałam się do nikogo. Za wszelką cenę starałam się uporządkować wszystko w głowie, bo przecież nie całuje się z kimś, tak namiętnie bez powodu.
Zanim spostrzegłam było już po szóstej. Zwlekłam się z antresoli i wykonawszy wszystkie poranne czynności, z wielką niechęcią pognałam na zajęcia z Durandem.
- Kobieto, ile ja się przez Ciebie nerwów najadłem – wściekły ton Auriela idealnie nadawał się na powitanie.
- Daj spokój. Nie byłeś jedyny. Musiałam sobie trochę poukładać w głowie – zbyłam go i zajęłam miejsce w najbardziej odległym rzędzie. Nie miałam ochoty na ukradkowe spojrzenia eks. Już wystarczająco dużo przysporzył mi problemów.
Rozłożyłam swój notatnik i zerknęłam w jego stronę. Stał na wysokości pierwszego schodka i bawił się guzikiem przy kapsie marynarki. Zapuścił lekki zarost, przez co wyglądał w końcu na swój wiek. Zaczął przemawiać spokojnym tonem i nic nie wskazywało na to, że jeszcze o mnie pamiętał. Traktował mnie niczym zwyczajną studentkę – nie ukrywam, trochę mnie to bolało. Ale i dzięki jego zachowaniu w końcu podjęłam decyzję – skoro on ruszył naprzód, to i ja muszę.
Wykład zakończył się niezbyt ciekawym monologiem, którego głównym tematem była nasza niesubordynacja i słaby poziom przeprowadzonych wywiadów. Cały Felix – wiecznie niezadowolony i samolubny. Jak ja mogłam wytrzymać z takim człowiekiem
- Twoja rozmowa była nad zwyczaj ciekawa. Wybijała się na tle innych – rzucił w moją stronę, kiedy szykowałam się do wyjścia. Zamurowało mnie. Pierwszy raz od dawna powiedział mi coś miłego. Coś, co nie było oskarżeniem, krytyką, nie zadawało bólu. Wręcz przeciwnie – było komplementem.
- Teraz nagle doceniłeś mój kunszt?
- Zawsze dobrze pisałaś. W tym jednym aspekcie nigdy nie zmieniłem, ani nie zamierzam zmienić zdania. – spojrzał prosto w moje niebieskie tęczówki i uśmiechnął się delikatnie. Na tę jedną, jedyną chwilę znowu zobaczyłam w nim „mojego” ukochanego. Nie człowieka instytucję, ale faceta, który gotów był kochać. I po raz kolejny nie wiedziałam już nic.
- Wróżę Ci świetlaną przyszłość – odezwał się po chwili ciszy – Masz dopiero 21 lat, a już widać w Tobie rasowego dziennikarza. Tylko nie zbaczaj z kursu, idź prosto przed siebie.
Brzmiało jak pożegnanie. Jak słowa, które chciał mi powiedzieć już od dawien dawna. I chyba było to pożegnanie – takie na jakie zasłużyłam, nie w ogniu wyzwisk i przykrych prawd, ale takie przepełnione najczystszą aurą. W którym to ja gram pierwsze skrzypce, a nie jego kochanki. Chyba pierwszy raz odkąd go poznałam, poczułam się w pełni czysta – bez uczuć, skaz i ran. Rzeczywiście mogłam iść na przód i nie zbaczać z kursu, a Felix ze stopnia zdrajcy, awansował na miano mentora. Więc nie psując tej przyjemnej chwili, uśmiechnęłam się tylko i wyszłam z auli. Z kieszonki dżinsów, wyjęłam małe urządzenie i odszukałam znajomy numer.
- Wolny?
- Dla Ciebie zawsze.
- Za 30 minut u mnie?
Drogę do domu pokonałam nadzwyczaj szybko. Uporałam się z zepsutym zamkiem w drzwiach i rzuciłam torebkę na stolik stojący w czymś w rodzaju małego przedpokoju, chociaż tak naprawdę nie posiadałam czegoś takiego jak przedpokój. Rozebrałam buty i hurtem ściągnęłam z siebie ubranie, by móc przebrać się w coś swobodnego. Dla niego nie musiałam się stroić – doskonale to wiedziałam. Lubił, kiedy miałam na sobie dresowe spodenki i bawiłam się kantem starej koszulki, która kiedyś należała do mojego taty. Wyciągnęłam z szafki dwie lampki do wina i podążyłam w stronę barku. Ostatnio uzupełniłam zapasy o kilka nowych trunków, więc postanowiłam wypróbować czegoś nowego – nalałam trochę wódki i dopełniłam resztę sokiem z bzu. Pamiętałam, że mama zawsze używała bzu do przyrządzania konfitur, które tak bardzo lubiłam. Ja niestety dodawałam go do mniej bezpiecznych przysmaków.
Usłyszałam dzwonek. Niczym cała w skowronkach, podbiegłam do drzwi i rzuciłam się na swojego gościa.
- Czemu zawdzięczamy taki entuzjazm? – zażartował całując mnie w czoło. Chwycił mnie za nogi i zaniósł do pokoju. Kiedy już dotknęłam stopami podłogi, spojrzałam prosto w jego oczy i rozpłynęłam się. Gdy był tak blisko, zachowywałam się zupełnie jak idiotka. Z maślanym wzrokiem, chichotem i przesłodzonym głosem. Tak, zdecydowanie byłam zakochana.
- Widzisz. Dzisiaj nastał przełom.
Chwycił w dłoń kieliszek i przysunął go do nosa. Nie lubił tego zapachu, ale i tak skusił się na łyk. Na jego twarzy wyrysował się grymas zaskoczenia. Nie podejrzewał, że coś o tak nieprzyjemnej woni może być tak smaczne. Usadowił się na swoim miejscu na kanapie i prześwidrował mnie wzrokiem.
- Ostatnio dokonujesz samych przełomowych rzeczy.
- Jestem wolna. Wolna od Niego, David – zajęłam miejsce tuż obok piłkarza. Ten przerzucił rękę przez moje ramię i przyciągnął mnie do siebie. Znów dzieliły nas centymetry, a ja mogłam poczuć zapach wódki, którą przed chwilą miał w ustach. Przygryzłam dolną wargę, a on pocałował mnie w policzek. Czułam się niczym bohaterka zbytnio przesłodzonej komedii romantycznej, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Nasz romans rozkwitał, a ja promieniałam ze szczęścia.
- Wiesz. Bardzo się cieszę, że podeszłaś wtedy do nas przed klubem – odgarnął kosmyk z mojego czoła – Inaczej dalej żyłbym wspomnieniami o Sarze.
- A już nie żyjesz?
Spojrzał na swoją dłoń, a potem wplótł ją w moją jakby była to zupełnie codzienna czynność.
- Teraz tworzę nowe wspomnienia. Z Tobą Mili.
Czy nie każda dziewczyna chciałaby usłyszeć takie słowa od mężczyzny? W dodatku, takiego, który jest jej nową miłością? Nie wiem czym sobie zasłużyłam na takie szczęście, ale musiałam chyba podziękować temu komuś u góry.
- Lubię Cię. – wzięłam łyk drinka – Bardzo Cię lubię. – wstałam i biorąc paczkę papierosów skierowałam się w stronę balkonu. Tak jak podejrzewałam, Brazylijczyk podążył za mną. Nie był zadowolony z widoku mnie trzymającej tytoń z ustach, ale nie skomentował tego żadną kąśliwą anegdotką.
- Też Cię lubię. – podszedł trochę bliżej – Ale mogłabyś nie wkładać do ust czegoś, co zniechęca mnie do całowania Cię po nich.
Cały pieprzony Luiz – potrafi zniechęcić człowieka nawet do jego najbardziej ulubionej rozrywki. Zgasiłam tlący się rulonik i uśmiechnęłam się łobuzersko.
- Znacznie lepiej – szepnął mi wprost do ucha, a potem złożył pocałunek na przestrzeni tuż za nim. A potem na szyi. Drażnił się ze mną, choć wcale nie okazywałam swojego zniecierpliwienia. Dotknął opuszkami palców mojego policzka. Spojrzał prosto w oczy i zatrzymał się na chwilkę.
- Lubisz mnie? – spytałam próbując opanować chęć rzucenia się na niego.
- Bardzo. – chwycił mnie w talii i pociągnął do środka.
Moje małe mieszkanko od teraz musiało być dzielone już nie na jednego człowieka, a dwóch. David uśmiechnął się nonszalancko i przyparł mnie do białej ściany salonu. A potem pocałował – w końcu. Namiętnie, czule – nie tak jak Felix, który był oziębły, ale jak przepełniony brazylijskim duchem dzieciak. Jego ręce powędrowały pod bluzkę i już wiedziałam, co się za chwilę wydarzy. Pozwoliłam mu na ściągnięcie ze mnie spodenek. A i on nie pozostawał w tyle. Nie minęła chwila, a zostaliśmy w samej bieliźnie.

- Jesteś taka piękna. – położył dłoń na moim ramieniu i zsunął z niego ramiączko biustonosza. Atmosfera gęstniała z każdą sekundą. Tak bardzo chciałam go mieć tylko dla siebie – każdy mięsień wyrzeźbiony na jego torsie, każdy loczek na jego głowie, każde mrugnięcie i uśmiech. Sprawiał, że wariowałam. A gdy kazał mi wejść na barana i wdrapał się ze mną na antresolę – wpadłam po uszy. Po raz kolejny. I tylko błagałam w myślach, by znowu mnie nie skrzywdził. Bo tego już bym nie zniosła.

10 komentarzy:

  1. Powinnam teraz czytać "Ludzi bezdomnych", ale tego nie robię, bo czytam rozdział u ciebie. Komentarz znowu będzie krótki, ale co tu dużo mówić - i David, i Mila uporali się już ze złamanymi sercami i są gotowi na związek. Na bycie razem. I nic, tylko się cieszyć, chociaż podejrzewam, że dopiero teraz się zacznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ludzie bezdomni" są do kitu - nigdy nie lubiłam tej lektury. I masz rację. Dopiero teraz zacznie się prawdziwe piekło.

      Usuń
  2. Generalnie chyba najtrudniejsze mają już za sobą i dobrze. Zasługują na szczęście, na taką wolność, pozwalającą dokonywać nowych wyborów. Niesamowicie cieszy mnie ta już całkiem profesjonalna relacja pomiędzy Milą a Felixem. Mam nadzieję, że kiedy Felix dowie się o tym związku Mili z Davidem to nie będzie za wszelką cenę usiłował zrobić jej na złość i zepsuć... Chociaż niestety to by było w jego stylu. Chwilowo jednak cieszmy się chwilą :D wszystko jest tak jak być powinno, niech tak już zostanie.

    Pozdrawiam
    [simple-reaction]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Felix odbędzie jeszcze jeden, ale za to bardzo istotny epizod w życiu Mili, który będzie miał poważne konsekwencje i zmieni jej życie. Masz rację - trzeba cieszyć się trwającą chwilą :D

      Usuń
  3. Ile ja się na taki obrót spraw naczekałam!
    Wiedziałam, że Mili w końcu uda się pozbyć Duranda z życia raz na zawsze i nie pomyliłam się, a do tego to ona odchodziła w chwale, z wysoko uniesioną głową. Felix musiał gotować się w środku przyznając jej, że wywiad zrobił na nim wrażenie, o tym komplemencie nie wspomnę. Powinna zaśmiać mu się w twarz, swojej byłej przyjaciółce także. Pomimo tego, iż mocno ją oboje zranili, ona podniosła się i dzielnie stawiła czoło przeciwnościom, a w końcu wygrała, ułożyła sobie życie na nowo. Moim zdaniem nawet lepsze życie.

    Podoba mi się ta swoboda, która panuje pomiędzy Milą a Davidem. Ona wie, że nie musi się stroić, malować, przebierać, paradować z dekoltem do pasa, żeby mu się podobać. On uwielbia ją taką, jaka jest i takie związki są najlepsze. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się takiego obrotu sytuacji, ale widać oboje uporali się już z toksyczną przyszłością i podjęli decyzję o ruszeniu naprzód. Życzę im jak najlepiej, żeby faktycznie żadne nie skończyło z ponownie złamanym sercem
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mila nie do końca pozbyła się Duranda ze swojego życia - ona oszukuje się, że jest inaczej, a tak naprawdę ciągle nosi go w sercu. Ale to już w dalszych częściach :)

      David i Mila to naprawdę zgrana para i czuję, że stworzyłam związek, który nawet mi zaczyna się podobać. Rzeczywiście wszystko dzieje się w zawrotnym tempie, ale będzie działo się tak dalej, bo oni nie potrafią tworzyć relacji powoli i z rozsądkiem, co z resztą będzie miało konsekwencje :)

      Usuń
  4. Omg!
    Aż mi brak słów. Przeczytałam wczoraj zaległy rozdział i gdy doszło do pocałunku to mnie aż zatkało, ale tak! Ciesze się z tego powodu!
    I bardzo dobrze, że skończyła z Felixem, bo ten facet na nią nie zasługuje. A ona i David to para idealna. Przecież oni tak do siebie pasują. Uwielbiam ten związek.

    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zrobiło się słodziutko, ale długo to nie potrwa :D

      Usuń
  5. Ale mam nadziej, ze będą po wielu trudnościach razem :) Wspanialy jest ten twój blog i ach ten David ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko się okaże :) Dziękuję bardzo za komplement

      Usuń

Każda opinia zostawiona pod rozdziałem jest dla mnie przeogromnie ważna - to znak, że to co robię jest coś warte. Dlatego też staram się odpowiadać na każdy komentarz - czasami wychodzi mi to płynnie, czasami trzeba trochę poczekać. Dziękuję serdecznie za każde słowo!